Im dłuższa droga, tym trwalsze efekty.

  Muszę sobie o tym przypominać regularnie, gdyż w zeszły piątek minęły cztery tygodnie od rozpoczęcia mojej przygody z ćwiczeniami, a efekty jakieś takie mizerne... Dwa kilogramy, które się ulotniły jakiś czas temu, powróciły w liczbie jednego, choć nadal ćwiczę regularnie, prawie całkowicie zrezygnowałam ze słodyczy i nie jadam po godzinie dwudziestej. Ograniczam też sukcesywnie liczbę zjadanych kalorii, łykam spalacz tłuszczu, piję odpowiednią ilość wody, nie używam cukru do słodzenia napojów, ograniczam węglowodany... Brak efektów to pierwiastek dość zniechęcający. I choć miewam gorsze chwile i czasem płaczę po zejściu z wagi, to choćby nie wiem co, obiecałam sobie wytrwałość, jakiej nikt (ze mną samą włącznie) nigdy by się po mnie nie spodziewał.
  Przyzwyczaiłam się już do ćwiczeń i czuję się dziwnie, kiedy mam dzień przerwy. Nie, to nie jest poczucie winy, znane mi z wcześniejszych prób, ale takie uczucie pustki, braku czegoś, co dopełnia mój dzień. Stałam się okropną partnerką... kiedy wieczorem mój Przyszły Mąż przygotowuje się do pracy na nocną zmianę, pije kawę i siada jeszcze na chwilkę w jadalni, ja, przebrana już w strój do ćwiczeń przebieram nogami zniecierpliwiona, kiedy wreszcie będę mogła poskakać... Jakoś wylewanie siódmych potów i sapanie ze zmęczenia kłóci się z moim poczuciem estetyki i wolę jednak robić to w samotności.
  W sprawie braku większych postępów: postanowiłam dogłębnie sprawdzić, jak moje ciało reaguje na ćwiczenia. Zamówiłam przyrząd do skanowania ciała pod kątem proporcji tłuszczu, wody i tkanki mięśniowej. Może ktoś już tego używał i może się podzielić opinią? Ja miałam okazję "mierzyć się" raz, kiedy stawałam się członkinią jednego klubu fitness. Pamiętam swoje zdziwienie, kiedy okazało się, że moje ciało składa się w jednej trzeciej z tłuszczu. Nie mogłam w to uwierzyć. Szczerze mówiąc nie spodziewam się w tym momencie jakichś radykalnych zmian. Pocieszająca jednak byłaby myśl, iż moja praca nie idzie na marne i że chociaż małymi kroczkami zbliżam się do upragnionej dziesiątki w brytyjskiej rozmiarówce.
  Zmykam eksperymentować w kuchni; kolejne w planach - bieganie. Pozdrawiam!

Komentarze