Kobieta z zacięciem na twarzy i obłędem w oczach skradła moje serce.

  Pierwszy, od lat, dzień na siłowni. Wybrałam zajęcia grupowe, jako, że człowiek wykwalifikowany do objaśnienia sposobu działania urządzeń do ćwiczeń dostępny miał być dopiero w poniedziałek. A ja nie chciałam tracić ani dnia. Nie ukrywam też, że nazwa ćwiczeń (Body Combat) oraz ich opis (ćwiczenia o dość wysokim poziomie intensywności inspirowane sportami walki) skusiły mnie, by się na nie zapisać. Nie bez znaczenia był też fakt, że z uwagi na mój tygodniowy plan zajęć oraz pracę, termin owych treningów pozwala mi uczestniczyć w nich jedynie w soboty. Dodatkowo mogę się na nich pojawiać w poniedziałki, pod warunkiem, że będę miała ferie szkolne (w poniedziałki wieczorami uczęszczam na lekcje angielskiego). Tak czy siak, poszłam na te zajęcia. Kobieta wzrostu powyżej 180cm, o atletycznej budowie i szerokich ramionach w bokserskich rękawicach bez palców bardzo energicznie wprowadziła nas w nastrój walki z kilogramami. Urzekły mnie jej profesjonalne bokserskie ciosy i kopnięcia. No, jakoś mnie to fascynuje! Nie sama walka, ale technika. Coś pięknego! Po zajęciach trwających godzinę wszyscy ociekali potem. Mnie ostatecznie zrobiło się niedobrze, ale to pewnie wina zbyt małego odstępu pomiędzy śniadaniem a treningiem. Reasumując - bardzo mi się podobało i plan jest by chodzić na te zajęcia :)
  Dzisiaj niestety odczułam bolesne skutki mojego "zasiedzenia"... Nie, nie obwiniam treningu, bo był fantastyczny. Obwiniam siebie za swą marną kondycję. Kto by pomyślał, że można mieć zakwasy na plecach i klatce piersiowej! No, czegoś takiego to nigdy dotąd nie doświadczyłam. Zawsze mawiałam, że zakwasy są wyznacznikiem ciężkiej wykonanej pracy dnia poprzedniego, ale dziś po prostu nie jestem w stanie unieść kubka z herbatą, czy się zaśmiać. No, cierpię... Przyszły mąż obiecał zrobić ciepłą kąpiel, by zrelaksować me obolałe, głęboko ukryte mięśnie ;) Poradził również następnym razem skorzystać z sauny i jaccuzzi, co niewątpliwie uczynię. Zakupiłam dziś również specyfik wspomagający szybszą regenerację mięśni po wysiłku. Wybór produktów ogromny, ceny jeszcze wyższe. Kilka godzin mi zajęło, by znależć dokładnie to, czego szukam - w przystępnej cenie. Tak czy siak, chętnie wysłucham porad :)
  Jutro jestem umówiona na godzinne oprowadzanie po siłowni i objaśnianie użytkowania sprzętu. Nie ukrywam, że myślałam o przełożeniu tej wizyty na za 3 dni, może? Serio, wszystko aż tak mnie boli. Zobaczymy, jak wyjdzie... We wtorek mam zumbę :) Siostra odradzała, mówiąc, że to zajęcia bardziej relaksujące, niż spalające tłuszcz, czy rzeźbiące masę mięśniową. I miałam się z nich wypisać, a w zamian dołączyć do zajęć nazwanych Circuit Training (trening obwodowy), ale w obecnej sytuacji chyba zostanę przy Zumbie. Zawsze to lepsze, niż siedzenie, ale nie przyprawi mnie o płacz z bólu.
  Zauważyłam też ogromne braki w szafie jeśli chodzi o strój do ćwiczeń. Zakupy czekają :D

Pozdrawiam!

Komentarze