Doceń to, co masz

   Wierzysz w Boga, nieskończone oddziaływanie Wszechświata, przeznaczenie, prawo przyciągania, własną siłę sprawczą? Cokolwiek by to nie było, dobrze jest w coś wierzyć. Wiara pomaga nam przetrwać trudne chwile i docenić dobre. Na tych dwóch rzeczach chcę się dzisiaj skupić.

*
   Mamy skłonności do narzekania. Niektórzy twierdzą, że takie zachowanie jest domeną Polaków, jednak ja nie do końca się z tym zgodzę. Z moich obserwacji wynika, że ludziom po prostu łatwiej jest nawiązać niezobowiązującą rozmowę właśnie narzekając. Można narzekać na niemiłego szefa w pracy, pogodę  (tu, do wyboru, do koloru: jest zbyt ciepło, zbyt zimno, zbyt wietrznie, niezbyt wietrznie, znowu pada, dawno nie padało - no, temat rzeka 😉), na rząd i polityków, na służbę zdrowia, na samo zdrowie (niektórzy czują się w obowiązku by nakreślić nam nawet obrazowo szczegóły ich schorzenia - jak miło z ich strony!😁), na rodzinę, sąsiadów, współpracowników... tematów można by mnożyć. A co jest najlepsze, że kiedy ktoś zaczyna narzekać, to my zwykle bezwiednie niemal dajemy się wciągnąć w tę bezsensowną wymianę złej energii! Nie tędy droga, moi drodzy.

*

   Słyszeliście na pewno o wdzięczności 😊. To takie uczucie, które mamy w sobie,  zazwyczaj w sytuacji, kiedy ktoś coś dla nas zrobi. Ponieważ wdzięczność to bardzo silne uczucie, zwykle pojawia się w naszym serduchu wówczas, gdy ktoś zrobi dla nas coś dużego. Pomoże w kryzysowej sytuacji, załatwi pracę, gdy od trzech miesięcy zasilamy nasz budżet domowy z debetu, zaopiekuje się naszym dzieckiem, gdy musimy iść do szpitala, przygarnie pod swój dach, gdy nie mamy się gdzie podziać. Raczej nie łączymy wdzięczności z drobiazgami. Zupełnie jak gdyby drobiazgi zasługiwały tylko na ciche "dziękuję" ze spuszczoną głową, a wkrótce na zapomnienie. Jeszcze rzadziej doceniamy to, co już mamy. "Powinienem za to dziękować?"- pomyśli ktoś - "Przecież zapracowałem na to własnymi rękami, ciężką pracą, krwią, potem i łzami. Niby komu mam za to dziękować?" Tu właśnie przydaje się wiara w jakąkolwiek siłę sprawczą 😊 Możesz też dziękować okolicznościom. Sam wybierz 😊

   Pomyślisz może, że nie masz wiele. Prawdopodobnie jesteś w błędzie. I nie chodzi tu o porównywanie się z ludźmi żyjącymi w krajach trzeciego świata czy mieszkającymi w dżungli. Nie chodzi o porównywanie się w ogóle.

   Spójrzmy na przeciętnego Kowalskiego. Skończył jakąś szkołę, powiedzmy liceum, nie poszedł na studia, powody mogły być różne. Ma pracę, średnio płatną, ale na utrzymanie mieszkania, rodziny oraz wakacje raz w roku wystarczy. Ma powiedzmy dwóch braci, z którymi raz w miesiącu gra w kręgle. Wspólnie z żoną mają kilkoro znajomych, może nawet przyjaciół, z którymi regularnie urządzają grilla, bądź wieczorki przy winku i pierogach. Ich dzieci się przyjaźnią. Dzieci są przeciętnie uzdolnione ale wesołe, łatwo nawiązują nowe znajomości.

   Mało? To wszystko zależy od perspektywy.  Kowalski chciałby mieć w życiu więcej. Chciałby, żeby żona inaczej się ubierała, może bardziej elegancko, żeby dzieci były geniuszami i można się było nimi pochwalić przed znajomymi. Na wakacje chciałby jeździć w ciepłe kraje przynajmniej 3 razy do roku, a z braćmi uprawiać sporty ekstremalne. I to jest ok! Nie chcę nikogo namawiać do zadowalania się przeciętnością, bo sama należę do osób, które zawsze chcą czegoś więcej  (i nie chodzi mi stricte o więcej pieniędzy w sensie posiadania - pieniądze są dla mnie środkiem, a nie celem samym w sobie).

   Kowalski narzeka na to co ma. Chciałby mieć więcej.  Nic jednak nie robi w tym kierunku, więc koło się zamyka. Któregoś dnia Kowalski traci pracę, żona go opuszcza i zabiera ze sobą dzieci. Zostaje sam bez celu w życiu.  Mało prawdopodobne? A jednak niektórym się przytrafia.

   Do czego zmierzam i dlaczego tak wyżywam się na nieszczęsnym Kowalskim?

Gdyby docenił to co miał, najprawdopodobniej nie przytrafiłyby mu się te wszystkie przygody. Powód jest bardzo prosty. Doceniona żona, czuje się kochana, nie w głowie jej rozwody. Żona, której wysiłki zostają docenione bardzo wspiera swego męża, więc jego wyniki w pracy są również wysokie (choć w sumie z pracą bywa różnie, etat nie gwarantuje nam dożywotniej posady, tu każdy decyduje sam). Poczucie wdzięczności za to co mamy sprawia, że jesteśmy bardziej radośni, otwarci i przyjaźni dla świata. Nasza postawa określa naszą rzeczywistość. Nie wierzycie? Wykonajcie proste ćwiczenie, powtarzając je rano i wieczorem przez tydzień.  Wypiszcie 10 rzeczy, za które jesteście wdzięczni. Może na początku sprawić Wam to trudność, ale z czasem dojdziecie do wielu więcej pozycji na swojej liście 😊 Możecie dziękować komu chcecie, ale poczujcie to w sobie! Doceńcie swoje zdrowie, to, że macie pracę  (którą może nawet lubicie), że macie wspierającego współmałżonka czy partnera, że macie dzieci, które swoją obecnością rozjaśniają Wasz dzień, doceńcie piękną pogodę za oknem, to że macie wspaniałych przyjaciół. Podziękujcie za możliwości, które się przed Wami otwierają, za lekcje w życiu i nauki, jakie z nich wynosicie. Za dobry obiad, też można podziękować! Opcji jest tysiąc,  ale Twoja lista musi być Twoja. Autentyczna i osobista. I nawet jeśli od razu nie poczujesz miłego ciepełka w klatce piersiowej, to za którymś razem ono się jednak pojawi. Wdzięczność daje poczucie spełnienia, a spełnienia ludzie są szczęśliwi 😀 Takie to proste ☺

   Dodatkowo doceniając to, co już mamy przyciągamy do siebie więcej 😊 Dla kontrastu pokażcie mi człowieka, który ciągle narzeka a jednocześnie spełniają się jego plany i marzenia 😉

   Mamy nieopisaną moc w naszych rękach i od nas samych zależy, czy będziemy chcieli ją wykorzystać 😊 Nasze życie może wyglądać dokładnie tak, jak to sobie wymarzyliśmy. Wystarczy obrać sobie cel i do niego dążyć. Nie ma znaczenia czy chodzi o szczęśliwe małżeństwo, czy niezależność finansową. To my decydujemy. Wykorzystajmy to! 😀 Tego z całego serca Wam i sobie życzę 😉

Ściskam 😀

Monika Włoch

 


 

Komentarze