Słabo u mnie z konsekwencją

  Na szczęście dotyczy to tylko prowadzenia bloga :). Ćwiczenia fizyczne nadal zajmują istotne miejsce w moim grafiku. Miałam kilka przerw. Cztery dni w święta, kilka dni w okolicach Sylwestra, później weekend w Kornwalii z Narzeczonym, następnie angina. Trochę się obijałam w tym czasie, ale mam solidne wytłumaczenie na każdy dzień! Naprawdę! ;)
  Z nowin: jesteśmy z Narzeczonym na diecie. Bazujemy na Atkinsie, zasadach ketozy i ogólnie pojętych dietach niskowęglowodanowych, zwanych ładnie i krótko po angielsku Low Carb. Wcinamy mięcho, ryby, tłuszcze wszelakie, sery, kawkę ze śmietanką i niektóre warzywa. Przez większość życia nie mogłam sobie wyobrazić kanapki lub też sałatki bez dodatku majonezu, ale teraz... trzeci dzień dopiero za nami, a ja nie mogę patrzeć na majonez! Dziwnie też jakoś zdarza mi się komponować jadłospis - na tyle, że zjadam kilka kęsów i już mi nie smakuje. A może też apetyt mam mniejszy, bo i jedzonko bardziej sycące. Narzeczony zadowolony, bo może wcinać bekon i ser bez ograniczeń i bez słuchania moich wyrzutów. Narzeczony (co jest oczywiste!) jest ze mną na diecie dla towarzystwa i wsparcia, bo mężczyźni odchudzać się na dietach nie muszą... ;) Przecież... ;) Tak czy siak, jest mi raźniej. Dziś trochę pobolewała mnie głowa przez cały dzień, ale dało się to znieść. Czytałam, że to objaw normalny i daje ci on do zrozumienia, że osiągasz zamierzony cel. U mnie kilogram poleciał w dół, chociaż rozsądnie rzecz ujmując nie miał prawa tak szybko... ale co ja mu będę bronić, chciał zejść, to zszedł... :) (Tu pragnę wspomnieć, iż, jeśli ktoś może pochwalić się wiedzą lub doświadczeniem w wyżej wymienionej kwestii, to jego uwagi będą dla mnie nader cenną wskazówką.)
  Z nowin, part 2: mam personalnego trenera :D Narzeczony wyskoczył z gotówki z okazji świąt i zakupił mi kilka godzin treningu z trenerem personalnym płci pięknej. Jestem po wstępnych pertraktacjach z trenerką, a pierwsze zajęcia mam w przyszły wtorek. Nie mogę się doczekać! :)
  Obowiązek zaliczony - zawsze mnie jakoś nużą psychicznie sprawy, które nade mną wiszą, a za które nie mogę się zabrać. Napisane, więc po kłopocie :)
  Dobranoc.

Komentarze