Dawno tak nie szczerzyłam zębów w uśmiechu :)

   Ostatnio chyba tylko w dzień naszego ślubu i wesela. Było pięknie, cudownie, romantycznie, wzruszająco... Sto razy lepiej, niż można by sobie wymarzyć. Choć muszę przyznać, że czas przygotowań nie szczędził mi stresu. Godziny spędzone na wyszukiwaniu idealnego miejsca, dj'a (ups, dj'a znalazł akurat mąż), fotografa, zaproszeń, dekoracji, sukni, dodatków, kwiaciarni, porównywaniu cen, robieniu list wszelakich... to lwia część pracy, jaką trzeba wykonać, zanim przejdzie się do konkretów, czyli ustalania szczegółów z ludźmi, którzy mają ci pomóc sprawić, żeby ten dzień był niezapomniany tak dla nowożeńców, jak i dla gości. Szczerze żałuję, że z natury nie chudnę z powodu stresu, bo zapewne wyglądałabym przecudnie i chudo na własnym weselu ;) A w rezultacie z powrotem zaczęłam palić papierosy (niedobra ja). Od tego palenia również nie schudłam ;) Przygotowania trwały pół roku, a impreza kilkanaście godzin, choć wydawało się, że maksymalnie dwie... Tak udanego ślubu (czy można się wzruszyć biorąc ślub w USC?) i wesela (kameralnie, z najbliższymi) życzę wszystkim, których lubię :) W sumie, tym, których nie lubię też tego życzę, bo każdemu należą się miłe chwile w życiu, na wspomnienie których  na twarz wpełza błogi uśmiech i wzruszenie. Myślę nawet, że gdyby każdy miał jedno, może dwa takie mocne wspomnienia z życia, to byłby lepszym człowiekiem.
   Chyba każdy potrzebuje takiej bazy, mocnego, dobrego fundamentu, by przetrwać jakieś chwilowe życiowe niedogodności. Kiedyś czytałam pewien artykuł na jakimś kobiecym portalu (wiadomo, tam pisuje się tylko o związkach, dzieciach i gotowaniu ;) ), że każdy związek potrzebuje "okresu fajerwerków", który statystycznie przypada na pierwszych sześć do dwunastu miesięcy bycia w parze. To moment motyli w brzuchu, oczekiwania na wiadomość, czy telefon, randek, trzymania się za ręce, patrzenia sobie w oczy, słodkich wyznań i ogromnej namiętności. Ten pierwszy etap związku jest bazą, podstawą tego, co będzie się działo między dwojgiem ludzi w kolejnych miesiącach czy latach ich wspólnego pożycia. Chodzi konkretnie o to, że jak dzieje się gorzej, to warto pamiętać o tym, że kiedyś było lepiej, a nawet cudownie! Bo potem to już dzieje się różnie, ale zwykle w większości związków podobnie: esemesy o treści "kup chleb w drodze z pracy", po powrocie do domu kilka zdawkowych zdań o tym, jak wam minął dzień, omówienie domowych spraw organizacyjnych, kilka wyrzutów o nierówny podział obowiązków w domostwie, a jeśli macie dzieci, to może mała sprzeczka na temat różnic zdań w kwestii wychowania potomstwa... może jakieś pretensje, bo nie spędzacie ze sobą czasu, albo nie zwracacie na siebie uwagi (albo poświęcacie jej zdecydowanie mniej, niż na początku). No ja też mam czasem o to pretensje, przyznaję. Jako żeńska, a zarazem bardziej emocjonalna połówka swego związku, szybciej zauważam zmiany w pożyciu (szczególnie te negatywne). I o nich głośno mówię. No, czasami... Uważam, że tutaj czynnikiem intensyfikującym dany problem są hormony, a dokładnie ich niekontrolowany wpływ na kobiecy sposób myślenia i odczuwania. Wyrozumiałość męża ma też jednak swoje granice, o czym warto pamiętać, zanim zacznie się je przekraczać. Bo wtedy ani niezrozumiałe dla mężczyzn (czy też nawet niektórych kobiet) stany kobiecości, ani inny zapewne wymyślony przez rozhisteryzowane baby powód nie jest wystarczająco dobry, żeby nie można było przemilczeć tych przysłowiowych skarpetek rzucanych co wieczór obok łóżka (a kosz na brudną bieliznę stoi niecały metr dalej!). No, skoro w dziewięćdziesięciu procentach podobnych sytuacji milczysz, kobieto, to jak to tak nagle awantura? A no nie nagle, tylko, że hormony, panie i panowie. Jakieś nie do końca zbadane małe chochliki, jak ten diabełek na ramieniu bohatera kreskówki, który podpowiada do ucha to, do czego jeszcze mogłabyś się przyczepić. Doprawdy, gdybym sama tego nie przeżywała regulanie, to nie uwierzyłabym w racjonalność tej taniej wymówki ;) Konkluzja jest taka, żeby wyjść pobiegać, jeśli czujesz, że myśli krążą wokół tych skarpetek niebezpiecznie szybko, a każda kolejna myśl jest pretensją. Wyjść i się zmęczyć, wtedy już nie będzie się chciało robić awantury. Bo prawda jest taka, że nawet, jeśli przestawisz ten kosz na bieliznę bliżej łóżka, to nie masz gwarancji kobieto, że tym razem ukochany trafi do niego skarpetami. A wręcz zapewniam cię, że i tak rzuci je obok. To po co strzępić sobie język? Lepiej zapamiętać sobie taką miłą, acz trudną w użyciu zasadę życiową, że jeśli nie ma się do powiedzenia nic miłego, mądrego, ani dobrego, to lepiej milczeć :)


*

   Na zakończenie chciałam napisać, że pod ostatnim wpisem "zrobiliście mi" 274 wejścia od wczoraj :)  (chyba, że ktoś mi specjalnie 'nabija'). Nie jestem w stanie wyrazić mojej radości, nawet, jeśli większość z Was (być może) zajrzała tam z czystej ciekawości. Każdy komentarz to jeszcze większa radość! Cokolwiek by się nie mówiło, to pisze się dla ludzi, a nie dla siebie (inaczej, po co to publikować?). Dla mnie to radość tworzenia i robienia tego, co uwielbiam. Jeszcze większą radością jest dla mnie dzielenie się tym z innymi. Wszystkim, którym chciało się to przeczytać przesyłam moc uścisków :)

Pozdrawiam serdecznie :)

fot. fresque.pl
Joanna Graszk-Łojewska
Jakub Łojewski

Komentarze

  1. fajnie się czyta .... i co będzie dalej? :P tak trzymaj. pozdro Wojtaś

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem tu tez :) za każdym razem kiedy widzę wpis. I czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tez zostaje twoim czytelnikien:)
    nie ma to jak poranna kawka przy dobrej lekturze

    Szacun Monia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo 😊 postaram się nie zawieść oczekiwań 😉 pozdrawiam

      Usuń
  4. Kurcze ! każdy Pani post to dla mnie mega przeżycie. Radości lub łez, ale łez radości ! że jest ktoś, kto ma podobne poglądy i jest do bólu szczery ! mało Nas takich, a jednak.. Przeczytałam już chyba każdy post, będę tutaj zaglądać nieco częściej, obiecuję. I czekam na kolejne wpisy.
    Ps. Najczęściej odwiedzany blok przeze mnie. Może inaczej, ulubiony ! :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję serdecznie za miłe słowa! Dzięki takim komentarzom jeszcze bardziej chce mi się pisać! Pozdrawiam z całego serca 😊😀

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz