W każdym z nas drzemie potencjał

  Właśnie do mnie dotarło, że zmarnowałam 34 lata mojego życia zastanawiając się nad tym, co bym chciała w życiu robić. Nic poza byciem matką, partnerką, siostrą, córką, pracownikiem, sąsiadką, przyjaciółką... Setki godzin spędziłam zastanawiając się, czym mogłabym się zajmować, w czym byłabym niezastąpiona i co sprawiałoby mi radość. Pomysłów miałam co nie miara, ale do ich realizacji wciąż było mi nie po drodze. Wciąż szukałam wymówek, a moja ulubiona brzmiała NIE JESTEM DOŚĆ DOBRA. Paraliżował mnie lęk przed porażką. Nawet nie finansową. Bałam się, że ktoś mógłby zarzucić mi brak kompetencji czy umiejętności. Bałam się tak bardzo, że przez cały ten czas ciskałam się pomiędzy kolejnymi stanowiskami pracy poniżej moich umiejętności, ambicji czy minimalnych oczekiwań, bo tak było bezpieczniej i chociaż mogłam być tam najlepsza. Z czasem nauczyłam się wyznaczać pewne granice czy upominać się o to, co mi się należy.

  Mamy skłonności do tego, by zapominać, że praca na etacie polega na WYMIANIE. Ja daję pracodawcy swój czas i umiejętności, a on mi za to płaci. Pomijam już fakt, iż jest to znikomy ułamek tego, co naprawdę zarabia dzięki moim wysiłkom. Tak czy siak, jesteśmy ludźmi, nie robotami. Czy Wy też czujecie ten nerwowy uścisk w żołądku, gdy trzeba zadzwonić do pracy i powiedzieć, że dziś nie przyjdziemy, bo zaniemogliśmy? Czy tylko ja tak mam? Mdli mnie wtedy na samą myśl, że z powodu mojej niedyspozycji zostaną wyciągnięte jakieś konsekwencje. Do tego dochodzą zwyczajne stresujące sytuacje w pracy, zły humor szefa czy błąd, jaki popełniłam a cała moja złość nagromadzona w pracy kumuluje się na domownikach. Wiadomo przecież, że bedąc zła na szefa, nie będę krzyczała na szefa 😂.
 
   Zupełnie niedawno odkryłam profesję, w której stuprocentowo się spełniam. I nie, nie będę tu reklamowała swojego biznesu. Coś, co jest dobre dla mnie, może być totalnym absurdem dla innych. Chcę napisać o czymś innym...
   Ja dojrzałam do mojego biznesu. Patrząc wstecz wiem, że przez lata robiłam malutkie kroczki  (uwielbiam angielską wersję - "baby steps"), które przybliżały mnie do decyzji, by się tym zająć. I tak przez te wszystkie lata uzbierała się taka lista moich umiejętności:
1. Lubię pomagać innym.
2. Chcę i pracuję nad tym, by codziennie stawać się lepszą wersją siebie.
3. Czytam i lubię książki motywacyjne pomagające zmienić myślenie.
4. Praktykuję afirmacje, co pozwala mi pozostać otwartą i skupioną na moim celu.
5. Lubię motywować ludzi.
6. Jeśli coś mnie interesuje, to poświęcam się temu bez reszty.
7. Jeśli coś mnie interesuje, to chętnie i szybko się uczę.
8. Uwielbiam opowiadać o tym, co lubię robić.
9. Lubię i potrafię polecać produkty/miejsca, które uważam za dobre/skuteczne/interesujące.
10. Lubię poznawać nowych ludzi i w ogóle otaczać się ludźmi.
11. Jestem coraz lepsza w zarządzaniu swoim czasem.
12. Zarażam innych swoim entuzjazmem.
13. Mam w sobie mnóstwo empatii.

   Ta lista mogłaby się wydłużać w nieskończoność i nawet podczas pisania tego posta, wracałam do niej i dopisywałam poszczególne podpunkty 😊 Wiecie, że nigdy wcześniej nie wiedziałam, że jestem dobra w tylu rzeczach, które i tak robię na co dzień i że mogłabym skutecznie wykorzystywać je w mojej pracy?

   Zmierzam do tego, że w każdym z nas drzemie wielki potencjał. I nawet jeśli nie jesteśmy specem w dziedzinie nauk ścisłych, bądź wirtuozem instrumentu smyczkowego, może się okazać, że potrafimy robić wiele rzeczy. Całej reszty można się nauczyć. 😊 Intuicja prowadzi nas bardzo często ku temu, co mogłoby być dla nas dobre i dawać nam radość, ale my w codziennym zabieganiu rzadko jej używamy. Słuchamy raczej głosu rozsądku, tkwiąc w miejscu, które niejako ciągnie nas w dół i blokuje nasz naturalny potencjał. Dotyczy to absolutnie każdej sfery życia, nie tylko sytuacji zawodowej, ale też na przykład związku bądź doboru ludzi, jakimi się otaczamy. W momencie kiedy zdamy sobie z tego sprawę, wpadamy w osłupienie i zastanawiamy się DLACZEGO, DO CHOLERY, TYLE TO TRWAŁO? Dlaczego na własne życzenie utkwilismy w sytuacji, która najzwyczajniej w świecie pogarsza nasze ogólne samopoczucie i blokuje nasze "naturalne zasoby".

   Jestem w trakcie czytania rewelacyjnej książki Briana Tracy "Cele (Zdobędziesz wszystko, czego pragniesz szybciej, niż myślisz). Niektórym nie trzeba przedstawiać tego pana. Tych, którzy nie wiedzą, kim jest ten człowiek, informuję, że to światowej sławy motywator i profesjonalny mówca a takze autor wielu książek, w tym bestsellerow. Jeden z tych, którzy od pracy na farmie przy żniwach doszli do milionów na koncie.  Nie będę tu opisywała, o czym traktuje książka, ale zdecydowanie polecam ją wszystkim, którzy chcą wziąć sprawy w swoje ręce. Tym, którzy są gotowi na zmianę na lepsze w swoim życiu - niezależnie od dziedziny, w której pragną coś zmienić. Każdy ma w sobie potencjał, trzeba go tylko w sobie znaleźć i dążyć do wytyczonego celu. Optymistycznie patrzeć w przyszłość, być otwartym na zmiany i nie bać się ich!😊

   Jeśli już będziecie gotowi na zmianę, zacznie się proces, który trudno zatrzymać. Zobaczycie jak z dnia na dzień robicie rzeczy które sprawiają Wam przyjemność.  A nawet jeśli przytrafi się Wam jakaś przykra sytuacja, to będziecie umieli się od niej odciąć, wyciągając z niej tylko lekcje, bo Wasze nastawienie do życia się zmieni. Wasze najbliższe otoczenie zauważy, że jesteście częściej uśmiechnięci, a Wy emanując ogromem pozytywnej energii zaczniecie przyciągać do siebie ludzi i sytuacje, które będą źródłem kolejnych radości.  Zatacza się koło 😊 To coś pięknego i życzę każdemu, żeby tego doświadczył.

   Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku. Co stoi na przeszkodzie, byś zrobił/a go dzisiaj? 😊😀

Pozdrawiam serdecznie i życzę pięknego dnia 😊❤



Komentarze