Nie mam czasu! Jestem kobietą!

   Ile razy słyszeliście to zdanie z ust innego człowieka? Albo lepiej - ile razy sami bezwiednie to powtarzamy? Najczęściej jako wymówkę, kiedy nie mamy ochoty na zrobienie czegoś, o co jesteśmy poproszeni (tu przydałby się kolejny artykuł o asertywności, ale na niego też przyjdzie pora ;)).

   Nie mamy czasu na wspólny obiad z rodziną. Nie mamy czasu spotkać się z przyjaciółmi. Nie mamy czasu na dbanie o siebie. Nie mamy czasu na uprawianie sportu. Nie mamy czasu pobawić się z dzieckiem. Nie mamy czasu na medytację (i mam tu na myśli szereg czynności, z których każdy znajdzie coś dla siebie, jak spacer, modlitwa, zaduma, leżenie z wyciszoną bieganiną myśli, podziwianie natury). Nie mamy czasu pomagać innym. Nie mamy czasu spełniać swoich marzeń. Nie mamy czasu cieszyć się życiem. Nie mamy czasu... Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność.

   Chcę tu poruszyć kilka zagadnień związanych z czasem. Gwarantuję  Ci, że pod kilkoma będziesz mógł/mogła się podpisać ;)


  1. Większość obowiązków w gospodarstwie domowym wykonujesz sama. Załóżmy, że jesteś kobietą (jak ja). Pracujesz zawodowo i zajmujesz się domem. Żadna nowina! Twój mąż po powrocie z pracy siada na kanapie z piwkiem albo telefonem w ręku? Też nie jestem zaskoczona. Większość obowiązków domowych i organizacyjnych spoczywa na Twoich barkach? Witaj w klubie, w którym członkostwo ma już 80% kobiet. Masz tych obowiązków od groma. Myślisz, że więcej nie udźwigniesz? Błąd! Kobieta jest w stanie udźwignąć bardzo dużo, a co najlepsze, czasem jeszcze sama sobie dokłada. Wiesz jak? Potrafisz sobie wyobrazić, że w momencie, kiedy organizowałam swoje wesele (tak, sama), pracując na pełen etat i organizując w międzyczasie wyloty do Polski, potrafiłam być tak zaślepiona  "dbaniem o rodzinę", że każdego dnia oprócz gotowania obiadu, przygotowywałam mężowi (wówczas jeszcze narzeczonemu) oraz synowi śniadania na kolejny dzień oraz lunch do szkoły czy pracy? Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, ile czasu na to przeznaczam, natychmiast przestałam to robić! Od tamtej pory mąż i syn, przy pomocy własnych kończyn górnych przygotowują sobie kanapki, a jeśli im się nie chce w tym babrać, biorą sobie owoce do torby. Wszyscy są zadowoleni. Wiecie już do czego zmierzam? Ja wiem, że mamy czasem takie myśli w głowie, że "nie będzie zrobione po mojemu". No i co z tego? w końcu to ich kanapki ;) niech zrobią  je po swojemu :D. Dziewczyny, nauczmy się delegować zadania. Nie jesteśmy robotami i nie ładujemy się energią automatycznie. Czasem musimy się też zresetować, a na to również jest nam potrzebny czas. 
  2. Tracisz czas na dojazdy.  Każda rzecz, którą mamy do zrobienia, musi być zrobiona. Są oczywiście sprawy, których nie możemy powierzyć nikomu innemu, jak choćby wizyta w banku, gdzie jest potrzebny nasz podpis. Możemy za to sprawdzić, czy którejś z rzeczy do zrobienia, nie możemy zrobić zdalnie. Przez telefon, lub internet. To naprawdę wiele ułatwia. Nie wiesz, jak to się robi? Idź jeszcze jeden raz do banku i poproś o pomoc panią z okienka, lub zapytaj kogoś znajomego, kto już wie, jak ogarnąć tę sprawę, jak to zrobić. Oszczędzasz mnóstwo czasu i uczysz się nowej rzeczy! 
  3. Prokrastynacja. Kolejna sprawa to odwlekanie zajęć w czasie. Znam to, byłam tam i jeszcze czasem tam wracam. I nie wiem sama dlaczego, bo nie lubię tego miejsca :D  Odkładając obowiązki na później tak naprawdę tracimy mnóstwo czasu i energii na rozkładanie tematu na czynniki pierwsze, zastanawianiu się, co byśmy osiągnęli odwlekając to do jutra, a nawięcej na myśleniu "o Jezu, jak mi się nie chce". Do niczego dobrego nas to absolutnie nie prowadzi, więc nie róbmy sobie tego świadomie. Zrobione = święty spokój, a do tego większość z nas dąży ;) Jest taka fajna zasada, według której powinniśmy wykonać daną czynność w ciągu pięciu sekund, odkąd o niej pomyśleliśmy. Świetnie się sprawdza, choć niekoniecznie wtedy, gdy jesteś w pracy, a pomyślałaś o zlewie pełnym brudnych naczyń ;)
  4. Technologia. Przeglądanie Facebooka w każdej wolnej chwili, włączony telewizor, a nawet muzyka włączona na YouTube to zdecydowani złodzieje czasu. Nawet jeśli coś nie wymaga naszego stuprocentowego skupienia, to przecież co jakiś czas zerkniemy, zawiesimy się, przełączymy, zgłośnimy, czy przyciszymy lub zmienimy kanał. Mamy całe mnóstwo bodźców i nie potrafimy skupić się na tym, co aktualnie robimy. To trochę przekleństwo naszych czasów, ale można nad tym zapanować. Telewizor nie musi "grać" jeśli nie emitują nic interesującego. Włączmy radio. Facebook? Serio, tyle razy, ile włączyłam go "przypadkiem", biorąc do ręki telefon w celu sprawdzenia stanu konta bankowego lub prognozy pogody, to nie zliczę. Przekleństwo, przekleństwo i jeszcze raz przekleństwo. Ale dla mnie również narzędzie pracy, więc jakby usunąć nie mogę. Niemniej jednak samo zauważenie, że z automatu włączamy się w wirtualny świat FB jest pierwszym krokiem do świadomości. 
  5. Określ priorytety. Lista rzeczy do zrobienia lubi się powiększać. Moja robi to z dnia na dzień i jeśli jednego dnia odpuszczę, to wiem, że nastepnego nie będę miała ani chwili dla siebie, czy rodziny. Planowanie więc jest u mnie niezbędne, ale równie ważne jest działanie. Nauczyłam się określać, co jest w danej chwili najważniejsze do zrobienia i na tej liście na przykład są rachunki do zapłacenia, paczki do odebrania z poczty, czy potwierdzenie spotkań na kolejny tydzień i oczywiście ugotowanie obiadu. Potem są sprawy mniej ważne, jak sprzątanie. Serio, dziewczyny, to nie jest priorytet. No chyba, że odkładacie tę czynność każdego dnia przez miesiąc z rzędu i nie macie komu jej oddelegować, to mamy problem. Z drugiej strony, jeśli lubicie "artystyczny nieład" w domu... to może nawet tak bardzo Wam on nie przeszkadza ;) Na trzecim miejscu są towarzyskie pogawędki przez telefon i spotkania. Zdaję sobie sprawę, że brzmię, jak bezduszna egoistka, ale jeśli spojrzeć wstecz, to raczej rzadko miałam na to czas wcześniej, nawet wtedy, zanim zaczęłam mój biznes. Kiedyś wynikało to ze słabej organizacji, dziś wynika z nadmiaru obowiązków. Pociecha jest taka, że bardzo zajęta mam zamiar być do końca tego roku, a w najgorszym przypadku do końca następnego. Potem czas na kawę znajdę :)

      KAŻDA DOBA MA 24 GODZINY! Powtarzam to do znudzenia. Nawet jeśli wydaje Ci się, że jesteś bardzo zajęty/a, to prawdopodobnie nie jesteś, a tymi niewieloma obowiązkami, które wypełniają Ci dzień, spokojnie mógłbyś/mogłabyś zapełnić godzinę, lub dwie produktywnej pracy. Zobacz i przekonaj się ile czasu wolnego Ci zostanie! Tyle godzin do wykorzystania! Co robisz z tym czasem? Masz wolną rękę, to Ty decydujesz :)  Ludzie sukcesu i ludzie biedni mają 24 godziny. Czas jest sprawiedliwy i jest jedyną wartością na świecie, która przemija całkiem. Jest nie do odzyskania. "Teraz" istnieje przez ułamek sekundy, by po chwili stać się przeszłością. Telefon do przyjaciela zajmuje pół godzinki i wystarczy, że wykonasz go raz na miesiąc, czy dwa miesiące. Podpisanie petycji w sprawie bliskiej Twemu sercu, czy przekazanie datku na instytucję czyniącą wiele dobrego, to kilka minut raz na jakiś czas. Pobawienie się z dzieckiem (w zależności od wieku), to pół godzinki dziennie. Tu jednak liczy się konsekwencja i czas stracony jest nie do odzyskania :). Kawa wypita z mężem podobnie :) Pomyślcie sobie o tym, co jest dla Was ważne i znajdźcie na to czas :)

*

   Najbardziej boję się, że zbraknie mi czasu na te wszystkie rzeczy, które chcę w życiu zrobić, zobaczyć, doświadczyć i na te wszystkie okazje, których do tej pory nie wykorzystałam. Mam 34 lata, więc domyślam się, że jeszcze co najmniej drugie tyle przede mną. Mam zamiar wykorzystać do cna każdą minutę, która mi została. Chcę przeżyć i doświadczyć najwięcej pięknych rzeczy. Tyle, ile się da. Chcę być pewna, że nie zmarnowałam ani jednej okazji żyjąc jednocześnie zgodnie z moimi wartościami i przekazując je dalej. Chcę przeżyć życie ze świadomością, że robię coś dobrego i dzielę się tym, co mam :)

Takiego życia również Wam życzę :)



Komentarze

  1. Skupienie się na jednej czynności i odwlekanie zajęć to moje dwie zmory. Muszę nad tym zdecydowanie popracować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są sposoby, żeby się z tymi zmorami uporać ;) Z drugiej zaś strony, przecież nie możemy być dobre we wszystkim ;D Pozdrawiam

      Usuń
  2. Najważniejsze, by mieć czas na sprawy ważne, a nie tylko pilne. To oczywiście ideał, ale staram się o nim pamiętać - jeśli nie codziennie, to chociaż co drugi dzień... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się Aniu. Priorytety ;) Pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń

Prześlij komentarz